Kolejna kłótnia niszczyła nasz związek. Nic nie było już jak wcześniej. Z każdym dniem było gorzej. Leżałem właśnie sam w łóżku czekałem na niego. Pewnie znów wróci pijany. Nie myliłem się. Do pokoju wpadł nawalony Zayn. Spojrzałem na niego z wyrzutem. Jutro znów mi obieca, że więcej tego nie zrobi. A ja zawsze mu wybaczałem, wybaczałem bo kochałem tego idiotę ponad życie. Mimo to, że cięgle mnie ranił ja i tak z nim byłem i cierpiałem. Bolało mnie każde jego kłamstwo i każda zdrada. Ale byłem, byłem zawsze i zawsze będę. On jest całym moim życiem. Nawet gdybym próbował to nie zniósł bym ani chwili bez niego. Mulat położył się koło mnie i objął mnie w pasie. Odsunąłem się od niego.
- Niall przepraszam - mruknął mi do ucha
- Po co mnie przepraszasz skoro rano nie będziesz nic pamiętał, a wieczorem znów będziesz miał mnie gdzieś i pójdziesz się nachlać!? - zapytałem siadając sztywno na łóżku
- Wiesz, że Cię kocham - Zayn przytulił mnie od tyłu
- To dlaczego mi to robisz? Wiesz jak ja się czuję? - po policzkach pociekły mi łzy
- Skarbie nie płacz proszę. Nie chcę żebyś płakał przeze mnie - Malik zaczął całować mnie po szyi
- Przestań Zayn! - wstałem i przetarłem rękom oczy - czy Ty się kiedyś zmienisz?! Czemu nie może być jak na początku? Nagle się zacząłeś mnie wstydzić? Nic już nie rozumiem! Mówiłeś że mnie kochasz! Że jestem dla Ciebie najważniejszy i że mnie nie zostawisz! A teraz co robisz? Wolisz pójść się najebać niż zrobić coś ze mną! - obraz przed oczami już zupełnie mi się rozmazał.
- Niall to nie jest tak..
- A jak! Jeśli mnie już nie kochasz to mi to powiedz! Jakoś przeżyje! Nie wiem jak, ale przynajmniej będę wiedział na czym stoję! Nie oszukuj mnie bo to boli bardziej! - rozpłakałem się do reszty, nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Uciekłem do łazienki. Wziąłem do ręki żyletkę, już nie raz jej przez niego używałem. Na moim przegubie znajdowała się już część mojej solówki z Another World; Word will be just a word till you bring...
- Niall przepraszam - mruknął mi do ucha
- Po co mnie przepraszasz skoro rano nie będziesz nic pamiętał, a wieczorem znów będziesz miał mnie gdzieś i pójdziesz się nachlać!? - zapytałem siadając sztywno na łóżku
- Wiesz, że Cię kocham - Zayn przytulił mnie od tyłu
- To dlaczego mi to robisz? Wiesz jak ja się czuję? - po policzkach pociekły mi łzy
- Skarbie nie płacz proszę. Nie chcę żebyś płakał przeze mnie - Malik zaczął całować mnie po szyi
- Przestań Zayn! - wstałem i przetarłem rękom oczy - czy Ty się kiedyś zmienisz?! Czemu nie może być jak na początku? Nagle się zacząłeś mnie wstydzić? Nic już nie rozumiem! Mówiłeś że mnie kochasz! Że jestem dla Ciebie najważniejszy i że mnie nie zostawisz! A teraz co robisz? Wolisz pójść się najebać niż zrobić coś ze mną! - obraz przed oczami już zupełnie mi się rozmazał.
- Niall to nie jest tak..
- A jak! Jeśli mnie już nie kochasz to mi to powiedz! Jakoś przeżyje! Nie wiem jak, ale przynajmniej będę wiedział na czym stoję! Nie oszukuj mnie bo to boli bardziej! - rozpłakałem się do reszty, nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Uciekłem do łazienki. Wziąłem do ręki żyletkę, już nie raz jej przez niego używałem. Na moim przegubie znajdowała się już część mojej solówki z Another World; Word will be just a word till you bring...
Word will be...
Obiecał mi że nie pójdzie. Znów mnie oszukał. Musiałem coś zrobić, jakoś wyrzucić z siebie tą złość zmieszaną z zawodem i smutkiem. Rzuciła mi się w oczy żyletka. Bez chwili namysłu chwyciłem ostre narzędzie. Nie zastanawiałem się nad tym czy po prostu się potnę czy ułożę moje blizny w jakiś przekaz, który miałby mi całe życie przypominać o cierpieniu zadanym przez tak bliską mi osobę. Wykonałem pierwsze cięcie, a potem kolejne i kolejne. Przy każdej fali bólu widziałem Zayna wracającego pijanego do domu, a później obiecującego mi że więcej tego nie zrobi. Czułem jak ciepła ciecz spływa po moim przegubie brudząc łazienkowe kafelki. Spojrzałem na rany. Mój mózg podświadomie poprowadził srebrne ostrze tak że stworzyło początek zdania które miało być odzwierciedleniem tego co myślę. Word will be... Krew wciąż płynęła zostawiając szkarłatne plamy na moich jasnych spodniach...
...just a word...
Kolejna kłótnia z najważniejszym dla mnie człowiekiem na tej pieprzonej planecie. Ten dzień zapowiadał się inaczej niż wszystkie, tym razem Mulat postanowił, że dotrzyma danego mi słowa i nie pójdzie do klubu. Przytuleni do siebie na kanapie oglądaliśmy film. Było idealnie, dopóki Zayn nie zaczął z kimś namiętnie esemesować. Kiedy pytałem go z kim pisze udzielał mi wymijających odpowiedzi. Musiałem się dowiedzieć o co chodzi i pożałowałem tego. Gdy Malik wyszedł do łazienki złapałem jego telefon i przejrzałem wiadomości. Poczułem już tylko jak miękną mi kolana, a moje serce rozpada się na tysiące małych część. Nie mogłem uwierzyć w to co przeczytałem. Zayn wrócił z łazienki i zastał mnie w tym stanie, jego wzrok skierował się na telefon. Zaczął mi się tłumaczyć, ale ja go nie słuchałem. W tamtym momencie czułem jakby cały mój świat zawalił się. Czułem że nie mam już po co żyć. Znów zamknąłem się w łazience i zaprosiłem moją metalową przyjaciółkę do wspólnego tworzenia. Być może ostatniego. Do mojego mózgu wciąż nie docierała wiadomość, że Malik mógł mnie zdradzić, że osoba, której oddałem serce i całego siebie mogła zrobić mi coś takiego. Nie zastanawiając się długo rozpocząłem dokańczanie mojego dzieła...just a word... Tym razem ból nie był już tak krzepiący. Nic bowiem nie było w stanie zagłuszyć krzyku mojego serca rozłamanego na tysiące kawałków. Ono krzyczało, bo kochało ale miłością niedocenianą...
...till you bring...
Doszliśmy z Zaynem do punktu, w którym kłóciliśmy się o najmniejsze rzeczy. Tak było i tym razem. Przyszedłem do domu z zakupami i zastałem Malika na kanapie w salonie z butelką Jacka Danielsa. Od razu zacząłem mówić mu o tym, że mi obiecał, że jest pieperzonym kłamcą. Wyzwałem go od najgorszych. Uciekłem do pokoju, a Mulat wpadł w jakąś furię. Pierwszy raz w życiu bałem się mojego chłopaka. Zaczął na mnie krzyczeć, rzucać różnymi rzeczami. Płakałem. Prosiłem go żeby przestał, ale on mnie nie słuchał. Powiedziałem w końcu że jest alkoholikiem i musi się leczyć. Wtedy stało się coś czego zupełnie się nie spodziewałem. Zayn mnie uderzył. Jego siarczysty policzek złączył nas w długim spojrzeniu. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy, byłem zawiedziony i najzwyczajniej w świecie się bałem. Łzy ciekły po mojej twarzy zostawiając na niej mokre smugi. Bardziej niż policzek zabolało mnie to że w brązowych tęczówkach chłopaka było tylko zdezorientowanie. Wstałem powoli, odsunąłem się od napastnika i po raz kolejny schowałem się w łazience. Wychodząc z pokoju usłyszałem za sobą tylko ciche 'ja nie wiem co się stało, przepraszam'. Będąc z Zaynem słowo przepraszam straciło dla mnie jakąkolwiek wartość. Sięgnąłem do szafki po jedyną rzecz, która mogła ukoić chociaż odrobinę ból spowodowany zachowaniem osoby, którą tak bardzo kochałem. Mimo wszystko. Zawsze zrobił bym dla niego wszystko. Chłód błyszczącego ostrza wyrywał mnie z letargu, ale tylko na chwilę. Kolejne cięcia dawały jakiś wewnętrzny spokój. Gęsta szkarłatna ciecz mozolnie spływała po moim przegubie, nadgarstku i kończyła swą podróż spływając po moich palcach wprost na podłogę. Jeszcze ostatnie dotknięcie żyletki i kolejna część mojego życiowego drogowskazu będzie skończona...till you bring... Mój smutek spowodowany tą sytuacją był wręcz niewyobrażalny. Spojrzałem w lustro zobaczyłem tylko czerwony odcisk ręki Zayna na policzku. Tylko to...
Wspomnienie uderzyły we mnie gdy tylko wziąłem do ręki kilkucentymetrowy kawałek metalu, który przez ostatni miesiąc dawał mi częściowe ukojenie. Dzisiaj postanowiłem ostatecznie zakończyć to co tworzyłem przez poprzednie trzy cięcia. Byłem już wyczerpany psychicznie. Byłem jak liść który opadł z drzewa, skazany na wiatr i to gdzie on go poniesie. Moim wiatrem był Zayn. Moja miłość do niego była chora. Nie potrafiłem od niego odejść, choć wiele razy próbowałem. Doszukiwałem się w pamięci też tych dobrych wspomnień. Stwierdziłem ostatecznie, że przez ostatni czas takich nie było. Ciągłe kłótnie i sprzeczki dawały mi do zrozumienia, że jedyną opcją, aby uwolnić się z mojego niezdrowego dla psychiki i ciała uzależnienia jest, śmierć. Przyłożyłem ostrze do ciała tym razem ból był wręcz nieodczuwalny. Może już się przyzwyczaiłem do cierpienia. Może mi Niallowi Horanowi dane było tylko cierpieć? Rany krwawiły bardziej niż zwykle. Do tych czas gęsta i leniwie płynąca ciecz, stała się wręcz wodnista i szybko spływała po mojej ręce. Czułem się coraz słabszy. Wiedziałem, że muszę skończyć co zacząłem...them to life. Moje powieki stały się nagle nieprawdopodobnie ciężkie. Obraz rozmywał się od łez. Byłem zmęczony, zmęczony życiem. Zmęczony miłością. Zmęczony proszeniem się o miłość. Przegrałem walkę z własnym ciałem. Zamknąłem oczy, by przekonać się o miłości. Zamknąłem oczy, by ich więcej nie otworzyć.
______________________________________________________________
Kocham Tego imagina, to jedna z niewielu rzeczy jaką napisałam i mi się podoba. <3
Mam nadzieję że Wam też. :) Maaluutkaax33
idealny...
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńnaprawdę nie wiem co napisać, to cudo <33 po raz pierwszy jakiś imagin wywołał u mnie takie wzruszenie ;* gratuluję talentu!
OdpowiedzUsuńpłaczę <3 ziall jest... mega ten imagin <3
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen imagin jest piekny a zarazem taki "cierpiacy" Boszz...Jeste cudowna !!! wiecej Ziall'a KOCHAM CIE hahha ♥ :*
OdpowiedzUsuńKocham tego imagina. Jako jeden z niewielu to właśnie on mi się spodobał. Cudowny :***
OdpowiedzUsuń