Ty i Niall przyjaźnicie się od dzieciństwa. On jest od Ciebie rok starszy. Zawsze był w stosunku do Ciebie bardzo opiekuńczy i troskliwy. Był Twoim starszym bratem, którego nie miałaś, a bardzo tego pragnęłaś. Dziś są Twoje osiemnaste urodziny. Kiedy się obudziłaś czekał już na Ciebie esemes od Blondyna:
Nialler.:*:
Dzień dobry Słonko.;) Napisz jak wstaniesz.:* xx
Mimowolnie uśmiechnęłaś się do ekranu i odpisałaś od razu.
Ja:
Hei Blondasku.:* xx
Hei Blondasku.:* xx
Szybko dostałaś odpowiedź.
Nialler.:*:
Szykuj się, zaraz u Ciebie będę.:* I zabieram Cię.;) xx
Odpisałaś mu szybkie 'ok.<3' i poszłaś do łazienki się przyszykować. Po szybkim i zimnym prysznicu, który orzeźwił Twoje zaspane jeszcze ciało, wysuszyłaś i ułożyłaś swoje długie włosy i zrobiłaś delikatny makijaż. Stanęłaś przed szafą w swoim pokoju i nie miałaś pojęcia co na siebie włożyć. Nagle orzechowe drzwi Twojego pokoju otworzyły się, a w progu staną nie kto inny jak Niall. Kiedy chłopak ujrzał Ciebie w samej bieliźnie zarumienił się lekko
- Oj przepraszam - cofnął się
- Chodź tu! Już mnie nie raz w bikini widziałeś przecież - zatrzymałaś go
- No w sumie..- staną przed Tobą z szerokim uśmiechem na jego słodkiej buźce - cześć - objął Cię w pasie i musnął Twój policzek. Wtuliłaś się w niego.
- Pomóż mi się ubrać - pociągnęłaś go w stronę szafy
- Chyba jesteś na tyle duża, że dasz radę sama, co? - zaśmiał się
- No nie o to mi chodziło! - klepnęłaś go w ramię
Ostatecznie ubrałaś się w czerwone rurki, biały t-shirt z nadrukiem, szarą bejsbolówkę i białe conversy. Nialler wpatrywał się w Ciebie jak zahipnotyzowany. Jego tęczówki w kolorze oceanu penetrowały Twoje oczy. Zmierzył Cię od stóp do głowy. Już od jakiegoś czasu wiedziałaś, że kochasz tego Irlandczyka. Kochasz go lecz nie jak przyjaciela, czy brata. Kochałaś go miłością pierwszą, prawdziwą i czystą. Jego bliskość była dla Ciebie niezbędna. Każda chwila spędzona z nim była wspaniała i bogata o nowe wspomnienia i doświadczenia. Nigdy się z nim nie nudziłaś. W jego towarzystwie na Twojej twarzy zawsze gościł uśmiech. On dawał Ci to czego nikt inny nie był w stanie Ci dać, szczęście. Szczęście z przebywania chociażby w swoim towarzystwie. Z nim poszła byś wszędzie. Milczenie z blondynem było o tysiąckroć wspanialsze niż najlepsze rozrywki z kimś innym. Z letargu wyrwało Cię ciepło dłoni Horana na Twojej.
- To idziemy - chłopak pociągnął Cię za rękę
- Gdzie? - byłaś jak zwykle ciekawska
- Zobaczysz! Urodzinowa niespodzianka - otworzył przed Tobą drzwi samochodu
- Powiedz mi, proszę! - męczyłaś go całą drogę, gdyż Twoja niecierpliwość brała już górę.
Samochód zatrzymał się przed nieznanym Ci budynkiem. Niall zawiązał Ci oczy, objął ramieniem i prowadził gdzieś. Szliście po jakichś schodach, później poczułaś już tylko wiatr rozwiewający Twoje włosy. Blondyn zdjął Ci opaskę z oczu. Staliście na dachu wysokiego budynku. Po środku stał nakryty stół. A dookoła pełno było Twoich ulubionych herbacianych róż. Stałaś i nie wiedziałaś co powiedzieć. Usiedliście przy stole i zjedliście naleśniki z czekoladą.
- [T.I] muszę Ci coś powiedzieć - zaczął, widziałaś że się denerwuje. Popatrzyłaś na niego zachęcająco
- No wykrztuś to z siebie - zaśmiałaś się melodyjnie
- Kocham Cię, ale nie jak siostrę czy przyjaciółkę. Kocham Cię jak nikogo jeszcze nigdy nie kochałem. Kiedy jestem z Tobą to nie mogę się nie uśmiechać. Sprawiasz, że każdy mój dzień nabiera kolorów. Gdy nie widzę Cię chociaż przez jeden dzień to tęsknie tak cholernie, że nie potrafię sobie znaleźć miejsca. Nie zasnę jeśli wcześniej nie upewnię się czy Ty leżysz już spokojnie w łóżku i czy jesteś bezpieczna. Rano jedyne czego chcę to usłyszeć Twój głos, zobaczyć Twój śliczny uśmiech. Jesteś moim całym światem, moim życiem, sercem i tlenem - patrzył Ci prosto w oczy mówiąc każde słowo. Byłaś zaskoczona i jednocześnie szczęśliwa jak nigdy w życiu. W Twoich oczach pojawiły się łzy szczęścia.
- Nialler... - zaczęłaś
- Ja wiem, że dla Ciebie może jestem i zawsze będę tylko przyjacielem, ale musiałem Ci to powiedzieć - wylewał z siebie potok słów, który zupełnie do Ciebie nie docierał
- Niall! Daj mi dokończyć! - przerwałaś jego monolog
- Przepraszam - spuścił głowę
Ujęłaś jego twarz w dłonie i uśmiechnęłaś się.
- Kocham Cię głupku - w jego niebieskich oczach pojawiły się iskierki radości, które tak bardzo kochałaś. Blondyn położył dłoń na Twoim policzku i złożył na Twoich ustach delikatny, a zarazem wrażający jego wszystkie uczucia pocałunek. Wyjął z kieszeni małe granatowe pudełeczko, a z niego złotą bransoletkę. Niall założył Ci ją.
- [T.I] chcesz ze mną być? - zapytał z nadzieją w oczach
- No nie wiem, nie wiem - droczyłaś się z nim - Oczywiście, że chcę! Nawet nie wiesz jak bardzo! - rzuciłaś mu się na szyję i pocałowałaś go namiętnie
- Teraz jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie - pocałował Cię w czoło
Od tamtej pory Ty i Twój słodki Irlandczyk jesteście szczęśliwą parą. Jesteście nie rozłączni. Kochacie się i dajecie przykład innym jak wygląda związek idealny. Planujecie wspólną przyszłość, ślub i gromadkę małych Horanków.
____________________________________________________________________
Moim zdaniem najgorszy imagin jakiego napisałam.
Ale wrzucam, żeby nie było.
najgorszy? SWIETNY JEST <3
OdpowiedzUsuńhttp://weirdfascination.blogspot.com/
wpadniesz?x
Świetny! Cudo *__*
OdpowiedzUsuń