To co wyobrażone, jest prawdziwe. ♥

Po prostu zamknij oczy i ciesz się rollercoasterem - to jest życie. ~ Zayn Malik

wtorek, 24 lipca 2012

Imagin- Niall



Ty i Niall przyjaźnicie się od dzieciństwa. On jest od Ciebie rok starszy. Zawsze był w stosunku do Ciebie bardzo opiekuńczy i troskliwy. Był Twoim starszym bratem, którego nie miałaś, a bardzo tego pragnęłaś. Dziś są Twoje osiemnaste urodziny. Kiedy się obudziłaś czekał już na Ciebie esemes od Blondyna:

Nialler.:*:
Dzień dobry Słonko.;) Napisz jak wstaniesz.:* xx

Mimowolnie uśmiechnęłaś się do ekranu i odpisałaś od razu.

Ja:
Hei Blondasku.:* xx

Szybko dostałaś odpowiedź.

Nialler.:*:
Szykuj się, zaraz u Ciebie będę.:* I zabieram Cię.;) xx

Odpisałaś mu szybkie 'ok.<3' i poszłaś do łazienki się przyszykować. Po szybkim i zimnym prysznicu, który orzeźwił Twoje zaspane jeszcze ciało, wysuszyłaś i ułożyłaś swoje długie włosy i zrobiłaś delikatny makijaż. Stanęłaś przed szafą w swoim pokoju i nie miałaś pojęcia co na siebie włożyć. Nagle orzechowe drzwi Twojego pokoju otworzyły się, a w progu staną nie kto inny jak Niall. Kiedy chłopak ujrzał Ciebie w samej bieliźnie zarumienił się lekko
- Oj przepraszam - cofnął się
- Chodź tu! Już mnie nie raz w bikini widziałeś przecież - zatrzymałaś go
- No w sumie..- staną przed Tobą z szerokim uśmiechem na jego słodkiej buźce - cześć - objął Cię w pasie i musnął Twój policzek. Wtuliłaś się w niego.
- Pomóż mi się ubrać - pociągnęłaś go w stronę szafy
- Chyba jesteś na tyle duża, że dasz radę sama, co? - zaśmiał się
- No nie o to mi chodziło! - klepnęłaś go w ramię
Ostatecznie ubrałaś się w czerwone rurki, biały t-shirt z nadrukiem, szarą bejsbolówkę i białe conversy. Nialler wpatrywał się w Ciebie jak zahipnotyzowany. Jego tęczówki w kolorze oceanu penetrowały Twoje oczy. Zmierzył Cię od stóp do głowy. Już od jakiegoś czasu wiedziałaś, że kochasz tego Irlandczyka. Kochasz go lecz nie jak przyjaciela, czy brata. Kochałaś go miłością pierwszą, prawdziwą i czystą. Jego bliskość była dla Ciebie niezbędna. Każda chwila spędzona z nim była wspaniała i bogata o nowe wspomnienia i doświadczenia. Nigdy się z nim nie nudziłaś. W jego towarzystwie na Twojej twarzy zawsze gościł uśmiech. On dawał Ci to czego nikt inny nie był w stanie Ci dać, szczęście. Szczęście z przebywania chociażby w swoim towarzystwie. Z nim poszła byś wszędzie. Milczenie z blondynem było o tysiąckroć wspanialsze niż najlepsze rozrywki z kimś innym. Z letargu wyrwało Cię ciepło dłoni Horana na Twojej.
- To idziemy - chłopak pociągnął Cię za rękę
- Gdzie? - byłaś jak zwykle ciekawska
- Zobaczysz! Urodzinowa niespodzianka - otworzył przed Tobą drzwi samochodu
- Powiedz mi, proszę! - męczyłaś go całą drogę, gdyż Twoja niecierpliwość brała już górę.
Samochód zatrzymał się przed nieznanym Ci budynkiem. Niall zawiązał Ci oczy, objął ramieniem i prowadził gdzieś. Szliście po jakichś schodach, później poczułaś już tylko wiatr rozwiewający Twoje włosy. Blondyn zdjął Ci opaskę z oczu. Staliście na dachu wysokiego budynku. Po środku stał nakryty stół. A dookoła pełno było Twoich ulubionych herbacianych róż. Stałaś i nie wiedziałaś co powiedzieć. Usiedliście przy stole i zjedliście naleśniki z czekoladą.
- [T.I] muszę Ci coś powiedzieć - zaczął, widziałaś że się denerwuje. Popatrzyłaś na niego zachęcająco
- No wykrztuś to z siebie - zaśmiałaś się melodyjnie
- Kocham Cię, ale nie jak siostrę czy przyjaciółkę. Kocham Cię jak nikogo jeszcze nigdy nie kochałem. Kiedy jestem z Tobą to nie mogę się nie uśmiechać. Sprawiasz, że każdy mój dzień nabiera kolorów. Gdy nie widzę Cię chociaż przez jeden dzień to tęsknie tak cholernie, że nie potrafię sobie znaleźć miejsca. Nie zasnę jeśli wcześniej nie upewnię się czy Ty leżysz już spokojnie w łóżku i czy jesteś bezpieczna. Rano jedyne czego chcę to usłyszeć Twój głos, zobaczyć Twój śliczny uśmiech. Jesteś moim całym światem, moim życiem, sercem i tlenem - patrzył Ci prosto w oczy mówiąc każde słowo. Byłaś zaskoczona i jednocześnie szczęśliwa jak nigdy w życiu. W Twoich oczach pojawiły się łzy szczęścia.
- Nialler... - zaczęłaś
- Ja wiem, że dla Ciebie może jestem i zawsze będę tylko przyjacielem, ale musiałem Ci to powiedzieć - wylewał z siebie potok słów, który zupełnie do Ciebie nie docierał
- Niall! Daj mi dokończyć! - przerwałaś jego monolog
- Przepraszam - spuścił głowę
Ujęłaś jego twarz w dłonie i uśmiechnęłaś się.
- Kocham Cię głupku - w jego niebieskich oczach pojawiły się iskierki radości, które tak bardzo kochałaś. Blondyn położył dłoń na Twoim policzku i złożył na Twoich ustach delikatny, a zarazem wrażający jego wszystkie uczucia pocałunek. Wyjął z kieszeni małe granatowe pudełeczko, a z niego złotą bransoletkę. Niall założył Ci ją.
- [T.I] chcesz ze mną być? - zapytał z nadzieją w oczach
- No nie wiem, nie wiem - droczyłaś się z nim - Oczywiście, że chcę! Nawet nie wiesz jak bardzo! - rzuciłaś mu się na szyję i pocałowałaś go namiętnie
- Teraz jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie - pocałował Cię w czoło

Od tamtej pory Ty i Twój słodki Irlandczyk jesteście szczęśliwą parą. Jesteście nie rozłączni. Kochacie się i dajecie przykład innym jak wygląda związek idealny. Planujecie wspólną przyszłość, ślub i gromadkę małych Horanków.

____________________________________________________________________

Moim zdaniem najgorszy imagin jakiego napisałam. 
Ale wrzucam, żeby nie było.

Maaluutkaax33

czwartek, 12 lipca 2012

NOWY BLOG!

Nowy blog o Niamie. : ) http://suicide-diaries-niam.blogspot.com/ wchodzimy, czytamy i odpowiadamy na pytanie pod prologiem. :) Liczę na Was. :D

Maaluutkaax33

środa, 11 lipca 2012

Imagin- Louis

Ty i Louis jesteście ze sobą od półtora roku. Byliście naprawdę szczęśliwi, ale coś przerwało waszą sielankę. Louis nagle zaczął często znikać z domu, całe noce spędzał po za domem. Pewnego dnia dostałaś od niego esemesa, którego treść momentalnie zburzyła Twój cały świat. Czytałaś go kilka razy, za każdym razem miałaś nadzieję że może coś źle przeczytałaś. Że może źle zrozumiałaś jego wiadomość. Jednak Twoje nadzieje odeszły kiedy za każdym podejściem okazywało się że wszystko się zgadza. Napisał, że już Cię nie kocha, że ma inną i że to koniec. Poczułaś ucisk w sercu i kopnięcie. Kopnięcie Twojego...Waszego maleństwa. Byłaś w szóstym miesiącu ciąży. Miałaś urodzić Tomlinsonowi syna, którego tak bardzo zawsze chciał mieć. Mieliście dać mu na imię Tommy i wspólnie tworzyć szczęśliwą i pełną rodzinę. Zrobiło Ci się słabo. Oparłaś się o blat biurka i zaczęłaś głaskać po brzuchu, w kółko szepcząc do swojego jedynego już teraz skarba, że wszystko będzie dobrze, że dacie sobie radę. Usiadłaś na krześle i wciąż myślałaś o tym, że on tak nagle Cię zostawił. Po Twoich bladych policzkach popłynęły gorzkie zły rozpaczy. Czułaś się jakby ktoś wyrwał pół Twojego serca, a ta druga została tylko dla Tommyego. Nie wiedziałaś jak to dalej będzie wyglądało, jak dasz sobie radę, ale musiałaś wierzyć i żyć dalej. Jeśli nie dla siebie to dla dziecka. Dziecka które było owocem waszej miłości. Przynajmniej tak uważałaś. Wiedziałaś, że ono zawsze będzie Ci przypominać o Louisie. Podniosłaś się powoli i poszłaś do łazienki. Wzięłaś ciepły prysznic, przebrałaś się w piżamę i położyłaś do łóżka. Leżałaś na boku z podkurczonymi nogami, dłonią głaskałaś swój spory brzuszek i patrzyłaś za okno. Rozgwieżdżone, bezchmurne niebo. Patrzyłaś się tylko na jedną gwiazdę, tylko ona przykuwała Twoją uwagę. Sama nie wiedziałaś dlaczego. On też nie spał. Leżał w łóżku obok dziewczyny do której nie czuł nic. Ale musiał to zrobić, dla dobra Twojego i dziecka. Patrzył w niebo z nadzieją że może nie śpisz, że może patrzysz na tę samą gwiazdę co on. Tak się działo. Złączył was niczym w spojrzeniu, mały i mocno błyszczący punkcik na tle granatowego nieba. Niczego nie świadomi patrzyliście się w niego tak jakbyście patrzyli sobie w oczy. Louis tęsknił za Tobą, brakowało mu Ciebie, brakowało mu Was obojga. Kochał Ciebie i kochał Tommyego. Chciał znów móc położyć rękę na Twoim brzuchu i poczuć jak Mały przypomina o swojej obecności. Znów chciał mówić jak bardzo Was kocha i jak bardzo mu na Was zależy. Brakowało mu Twoich ust, uśmiechu, humorków i zachcianek które miewałaś o każdej porze, ale ona zawsze je spełniał. Chciał żebyś miała wszystko czego tylko potrzebujesz i chcesz. Ale Ty chciałaś tylko jego. Jego dotyku, głosu i uśmiechu. Teraz on był Twoją jedyną zachcianką. Zachcianką której nikt nie spełni. Rozmyślałaś jeszcze długo wciąż patrząc na gwiazdkę. Próbowałaś wyobrazić sobie swoje życie bez niego. Ale na próżno. Nie udawało Ci się to. W końcu otulona wspomnieniami zasnęłaś. Kolejny dzień nie zapowiadał się dobrze. Wstałaś, czułaś się fatalnie. Miałaś wrażenie, że Tommy odczuwał brak ojca. Był nie spokojny i strasznie się wiercił. Nie wiedziałaś co ze sobą zrobić. Kręciłaś się smętnie po domu i szukałaś jakiegoś sensownego zajęcia. W skupieniu i zamyśleniu oglądałaś wszystkie wasze zdjęcia. Analizowałaś w głowie każdy szczegół, każde wspomnienie. Po Twojej smutnej twarzy spływały kolejne porcje łez. Potrzebowałaś teraz kogoś do kogo mogłabyś tak po prostu się przytulić i wypłakać. Niby przyjaźniłaś się z chłopakami z zespołu, ale nie chciałaś im zabierać czasu. Czułaś jakbyś została sama. Przez kolejne blisko trzy miesiące potrafiłaś przesiedzieć cały dzień oglądając wasze wspólne zdjęcia. Codziennie te same. Codziennie te same wspomnienia wracały i każdego dnia z większą siłą. Nie widziałaś go już trzy miesiące. Tęskniłaś, chciałaś go. Potrzebowałaś go jak powietrza. Za tydzień miałaś termin porodu. Cieszyłaś się z tego, że Twoje maleństwo w końcu będzie na świecie i będziesz mogła je przytulić.

--- tydzień później ---

Właśnie urodziłaś. Tommy był zdrowym i silnym chłopcem. Trzymałaś go w ramionach. Był podobny do Louisa. Oczy, uszy, nos, usta, kształt twarzy, kolor włosów. Cały Lou. Na samą myśl o nim zachciało Ci się płakać. Usłyszałaś ciche pukanie. Do sali wszedł Liam, Zayn, Niall i Harry. Uśmiechnęłaś się do nich i spojrzałaś na Tommyego. Chłopcy pogratulowali Ci i powiedzieli że mały wygląda jak mini BooBear. Na to określenie momentalnie posmutniałaś. Chłopcy spojrzeli po sobie. Harry namiętnie z kimś esemesował, a na jego twarzy malowało się zdenerwowanie. Rozmawialiście jeszcze trochę. Chłopaki powiedzieli Ci, że zawsze możesz na nich liczyć i służą Ci pomocą w każdej sytuacji. Podziękowałaś im, a w tym momencie do szpitalnego pomieszczenia wpadł zdyszany Louis. Z jednej strony ucieszyłaś się, bo bardzo za nim tęskniłaś, ale patrząc na to inaczej wolałabyś żeby jednak nie przychodził. Teraz wszystko do Ciebie wróciło. Louis podszedł powoli do Twojego łóżka. Kiedy zobaczył Tommyego uśmiechnął się szeroko, w sposób który tak bardzo kochałaś. Usłyszałaś jak Tomlinson wyszeptał: mój syn. W jego oczach, podobnie jak w Twoich pojawiły się łzy. Louisa rozpierała radość i duma. Chciał wrócić, chciał być z Wami każdego dnia. Chciał widzieć jak jego potomek się rozwija. Ale wiedział, że to może się źle skończyć. Odszedł od Ciebie dla Twojego dobra. Dziewczyna dla której Cię zostawił groziła mu że coś Ci zrobi. Tobie i dziecku, a tego by nie przeżył. Spojrzał na Ciebie, widział to jak bardzo Cię zranił, chciał to naprawić, za wszelką cenę. Poprosił chłopaków o wyjście z Twojej sali, oni uśmiechnęli się tylko porozumiewawczo i wyszli. Lou usiadł koło Ciebie i zaczął tłumaczyć Ci całą sytuację jaka wtedy zaszła. Słuchałaś go uważnie, ani razu nie przerywając jego mowy. Słuchałaś go i płakałaś. Płakałaś, ale ze szczęścia że ojcem Tommyego i wybrankiem Twojego serca jest właśnie Tomlinson. Położyłaś chłopczyka do szpitalnej kołyski. Podeszłaś do Lou i przytuliłaś go mocno. Nad swoim uchem usłyszałaś: Kocham Cię. Wtuliłaś się w szatyna jeszcze bardziej. Wasze usta po długiej rozłące znów się spotkały. Poznawaliście swoje wargi i podniebienia na nowo. Oderwałaś się od chłopaka i poprosiłaś tylko o jedno; żeby już nigdy Cię nie zostawiał. On przysiągł Ci to.

Całą sprawę z groźbami i szatniarzem Louis zgłosił na policję. Znów jesteście razem i jesteście szczęśliwi. Wasz synek rośnie i z każdym dniem jest coraz bardziej podobny do Tomlinsona. Po kilku miesiącach Lou Ci się oświadczył, a Ty się zgodziłaś. Zostałaś panią Tomlinson i wspólnie tworzyliście pełną i szczęśliwą rodzinę. Mimo upływu lat wciąż zachowujecie się jakbyście dopiero się poznali. Urodziło wam się jeszcze dwoje dzieci. Byliście ze sobą już zawsze, i zawsze szczęśliwi.

_______________________________________________________

Proszę bardzo kolejny imagin. :D 

Maaluutkaax33


niedziela, 8 lipca 2012

Imagin- Zayn


Zayn Malik, Twój brat. Najlepszy brat na świecie, tak go nazywałaś. Ale teraz już nie mogłaś. Kariera go zmieniła. Nie było już waszych rozmów i spędzania całych dni razem. Lubiłaś kiedy Zayn Ci śpiewał, nie raz go namawiałaś żeby poszedł do X Factora. W końcu posłuchał. Teraz tego żałowałaś. Straciłaś brata. Nie odzywał się do Ciebie już prawie od roku. On był dla Ciebie jak bratnia dusza. Mówiłaś mu o wszystkim, był Twoim najlepszym przyjacielem. Nie byliście połączeni tylko więzami krwi, ale też sercami. Kochałaś go najbardziej na świecie. Nadal go kochasz. Jest dla Ciebie najważniejszy. Ciągle myślisz o tym co teraz robi, wielu rzeczy o nim dowiadujesz się z internetu. Tęskniłaś za nim bardzo. Bolało Cię to, że osoba którą kochałaś najbardziej i bezgranicznie jej ufałaś porzuciła Cię bez słowa, z dnia na dzień. Zawsze powtarzał, że jesteś najważniejsza i że nigdy Ciebie nie zostawi. Zostawił. Od czasu wyjazdu Zayna stałaś się zamknięta w sobie, całe dnie przesiadywałaś w domu. Nikt nie mógł do Ciebie dotrzeć. Cały czas powtarzałaś że tylko on Ciebie rozumie. Nie chciałaś z nikim rozmawiać. Żyłaś w swoim świecie. Każda ściana Twojego pokoju zapełniona była waszymi zdjęciami, każde z nich znałaś doskonale... Twój wzrok zatrzymał się na fotografii przedstawiającej Ciebie i Zayna kiedy byliście dziećmi. Ty miałaś wtedy 5 lat, a Zayn 7. Pamiętałaś to jakby to było wczoraj...

Rodzice zabrali was nad jezioro. Bawiliście się wspólnie na brzegu. Brat cały czas upominał Cię żebyś nie wchodziła do wody i uważała na siebie. Byłaś mała i bawiło Cię zachowanie Zayna. Kiedy chłopak poszedł do rodziców, postanowiłaś zrobić mu na złość i weszłaś do wody. Gdy Mulat ujrzał co zrobiłaś przybiegł do Ciebie, wziął Cię na ręce i wyniósł na plażę. Powiedział Ci wtedy bardzo poważnym i 'dorosłym' tonem, że nie powinnaś tego więcej robić, bo coś może Ci się stać. Przytaknęłaś mu tylko z uśmiechem i przytuliłaś do niego mocno. Już jako mała dziewczynka wiedziałaś, że zawsze możesz na niego liczyć. Kiedy ktoś na podwórku Ci dokuczał Zayn zawsze Cię bronił. Znów zajęliście się zabawą w pisaku. Nagle podszedł do was chłopak w wieku Twojego brata i bezczelnie zepsuł Twoją budowlę z piasku. Rozpłakałaś się, a Zayn popchnął chłopca na piasek, usiadł na niego i zaczął okładać pięściami. Wasi rodzice podbiegli do bijących się chłopców i zabrali Zayna. Było Ci smutno, ale jednocześnie byłaś dumna że masz takiego starszego brata jak on. Malik podszedł do Ciebie zapytał czy wszystko dobrze i przytulił. Wytarł Twoje mokre od łez policzki i pociągną za rękę do rodziców. Tam dostaliście pieniądze i poszliście na lody. Kupiliście swoje ulubione i zabraliście się za jedzenie. Śmiałaś się z brata, którego buzia była cała w lodach. Sama też czysta nie byłaś. Zayn wytarł Ci buzię i to samo uczynił ze swoją. Całą drogę powrotną do rodziców brat trzymał Cię za rękę...

Pod wpływem tego wspomnienia zrobiło Ci się jeszcze smutniej. Nie rozumiałaś dlaczego on się do Ciebie nie odzywa. Położyłaś się na łóżku i leżałaś bezwładnie. Po Twojej smutnej twarzy ściekały miliony słonych kropelek. Twoje serce rozrywało się na miliony kawałeczków. Czułaś że nie dajesz sobie bez niego rady. Zawsze byliście nie rozłączni. Wszyscy zawsze mówili, że nie znają tak zgranego rodzeństwa jak wy. A tu taka niespodzianka. On tak zwyczajnie przestał się do Ciebie odzywać i zerwał jakikolwiek kontakt. Dzwoniłaś do niego, nagrywałaś mu się na pocztę, pisałaś i nic. Żadnego odzewu. W końcu przestałaś to robić. Wiedziałaś, że nigdy tego nie zrozumiesz. Przecież obiecał że zawsze będzie przy Tobie, że nie pozwoli Cię skrzywdzić. Byłaś teraz strasznie samotna. Nie ufałaś nikomu w takim stopniu jak jemu. Każdy Twój chłopak był dla niego konkurencją i zawsze z góry go uprzedzał, że jeśli będziesz przez niego płakać to on go znajdzie choćby na końcu świata i zabije własnymi rękoma. Śmiałaś się gdy to mówił, ale on wtedy zawsze Cię przytulał i mówił, że prędzej sam zginie niż pozwoli na to by ktoś zrobił Tobie najmniejszą krzywdę. Ze wspomnień wyrwało Cię puknie do drzwi. Nie ucieszyło Cię to bo pomimo upływu czasu Ty wciąż nie godziłaś się z tym co się stało i wcale nie miałaś ochoty widzieć kogokolwiek. Zawsze gdy ktoś pukał miałaś nadzieję, że to on. Wiedziałaś, że to głupie, ale Zayn sam przecież powtarzał; Nie ważne jak bardzo trudne jest życie, nie trać nadziei. Pukanie powtórzyło się.
- Proszę - mruknęłaś niechętnie łamiącym się głosem, nie podnosząc nawet głowy z poduszki i nie racząc obdarzyć gościa spojrzeniem. Usłyszałaś tylko, że ktoś wszedł, ale nikt się nie odzywał. Poczułaś jak materac koło Ciebie ugina się delikatnie pod czyimś ciężarem. Podniosłaś się lekko. Nie wierzyłaś w to co widziałaś. Te włosy, te brązowe tęczówki, pełne smutku, które przepraszały samym spojrzeniem i przygryziona dolna warga. Do Twoich oczu naszło jeszcze więcej łez.
- [T.I] wiem, że pewnie nie chcesz mnie widzieć, ale przyszedłem żeby Cię przeprosić. Tęskniłem za Tobą przez cały ten czas, bardzo tęskniłem - spojrzał na Ciebie
- Dlaczego to zrobiłeś? Dlaczego mnie zostawiłeś? - łkałaś coraz bardziej
- Bo miałbym dla Ciebie mniej czasu niż zawsze, dużo mniej. Myślałem, że tak będzie lepiej, że może zapomnisz...
- Jak mogłabym o Tobie zapomnieć Zayn! Jesteś moim bratem! Moim najlepszym przyjacielem od zawsze! - przerwałaś mu - Nawet nie wiesz co ja przeżywałam bez Ciebie!
- Przepraszam, wiesz, że ostatnią rzeczą jakiej chciałem to skrzywdzić Ciebie. Kocham Cię nad życie. Przysięgam Cię że teraz wszystko wróci do normy. Zabieram Cię z Bradford do Londynu. Będziesz mieszkać ze mną, jeśli chcesz oczywiście - ujął Twoje dłonie - rodzice się zgodzili, ale ja Cię do niczego nie zmuszam
- Ale ja chcę z Tobą jechać. Chcę żeby było jak dawniej. Chcę odzyskać brata - powiedziałaś i przytuliłaś się do niego
- Nigdy mnie nie straciłaś Skarbie - wtuliliście się w siebie - jesteś najważniejszą osobą w moim życiu i pamiętaj o tym. Już nigdy Cię nie zostawię, nigdy - przytulił Cię mocniej, a Ty wiedziałaś, że teraz wszystko będzie już dobrze.

Przeprowadziłaś się z Zaynem do Londynu, poznałaś chłopaków. Twoje życie wróciło do normy, a Ty i Zayn dalej tworzycie zgrane i nierozłączne rodzeństwo.

________________________________________________________

Na dzisiaj to wszystko. :) 
Jutro lub pojutrze pojawi się coś nowego. 

Maaluutkaax33


One Shot Ziall


Kolejna kłótnia niszczyła nasz związek. Nic nie było już jak wcześniej. Z każdym dniem było gorzej. Leżałem właśnie sam w łóżku czekałem na niego. Pewnie znów wróci pijany. Nie myliłem się. Do pokoju wpadł nawalony Zayn. Spojrzałem na niego z wyrzutem. Jutro znów mi obieca, że więcej tego nie zrobi. A ja zawsze mu wybaczałem, wybaczałem bo kochałem tego idiotę ponad życie. Mimo to, że cięgle mnie ranił ja i tak z nim byłem i cierpiałem. Bolało mnie każde jego kłamstwo i każda zdrada. Ale byłem, byłem zawsze i zawsze będę. On jest całym moim życiem. Nawet gdybym próbował to nie zniósł bym ani chwili bez niego. Mulat położył się koło mnie i objął mnie w pasie. Odsunąłem się od niego.
- Niall przepraszam - mruknął mi do ucha
- Po co mnie przepraszasz skoro rano nie będziesz nic pamiętał, a wieczorem znów będziesz miał mnie gdzieś i pójdziesz się nachlać!? - zapytałem siadając sztywno na łóżku
- Wiesz, że Cię kocham - Zayn przytulił mnie od tyłu
- To dlaczego mi to robisz? Wiesz jak ja się czuję? - po policzkach pociekły mi łzy
- Skarbie nie płacz proszę. Nie chcę żebyś płakał przeze mnie - Malik zaczął całować mnie po szyi
- Przestań Zayn! - wstałem i przetarłem rękom oczy - czy Ty się kiedyś zmienisz?! Czemu nie może być jak na początku? Nagle się zacząłeś mnie wstydzić? Nic już nie rozumiem! Mówiłeś że mnie kochasz! Że jestem dla Ciebie najważniejszy i że mnie nie zostawisz! A teraz co robisz? Wolisz pójść się najebać niż zrobić coś ze mną! - obraz przed oczami już zupełnie mi się rozmazał.
- Niall to nie jest tak..
- A jak! Jeśli mnie już nie kochasz to mi to powiedz! Jakoś przeżyje! Nie wiem jak, ale przynajmniej będę wiedział na czym stoję! Nie oszukuj mnie bo to boli bardziej! - rozpłakałem się do reszty, nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Uciekłem do łazienki. Wziąłem do ręki żyletkę, już nie raz jej przez niego używałem. Na moim przegubie znajdowała się już część mojej solówki z Another World; Word will be just a word till you bring...

Word will be...

Obiecał mi że nie pójdzie. Znów mnie oszukał. Musiałem coś zrobić, jakoś wyrzucić z siebie tą złość zmieszaną z zawodem i smutkiem. Rzuciła mi się w oczy żyletka. Bez chwili namysłu chwyciłem ostre narzędzie. Nie zastanawiałem się nad tym czy po prostu się potnę czy ułożę moje blizny w jakiś przekaz, który miałby mi całe życie przypominać o cierpieniu zadanym przez tak bliską mi osobę. Wykonałem pierwsze cięcie, a potem kolejne i kolejne. Przy każdej fali bólu widziałem Zayna wracającego pijanego do domu, a później obiecującego mi że więcej tego nie zrobi. Czułem jak ciepła ciecz spływa po moim przegubie brudząc łazienkowe kafelki. Spojrzałem na rany. Mój mózg podświadomie poprowadził srebrne ostrze tak że stworzyło początek zdania które miało być odzwierciedleniem tego co myślę. Word will be... Krew wciąż płynęła zostawiając szkarłatne plamy na moich jasnych spodniach...

...just a word...

Kolejna kłótnia z najważniejszym dla mnie człowiekiem na tej pieprzonej planecie. Ten dzień zapowiadał się inaczej niż wszystkie, tym razem Mulat postanowił, że dotrzyma danego mi słowa i nie pójdzie do klubu. Przytuleni do siebie na kanapie oglądaliśmy film. Było idealnie, dopóki Zayn nie zaczął z kimś namiętnie esemesować. Kiedy pytałem go z kim pisze udzielał mi wymijających odpowiedzi. Musiałem się dowiedzieć o co chodzi i pożałowałem tego. Gdy Malik wyszedł do łazienki złapałem jego telefon i przejrzałem wiadomości. Poczułem już tylko jak miękną mi kolana, a moje serce rozpada się na tysiące małych część. Nie mogłem uwierzyć w to co przeczytałem. Zayn wrócił z łazienki i zastał mnie w tym stanie, jego wzrok skierował się na telefon. Zaczął mi się tłumaczyć, ale ja go nie słuchałem. W tamtym momencie czułem jakby cały mój świat zawalił się. Czułem że nie mam już po co żyć. Znów zamknąłem się w łazience i zaprosiłem moją metalową przyjaciółkę do wspólnego tworzenia. Być może ostatniego. Do mojego mózgu wciąż nie docierała wiadomość, że Malik mógł mnie zdradzić, że osoba, której oddałem serce i całego siebie mogła zrobić mi coś takiego. Nie zastanawiając się długo rozpocząłem dokańczanie mojego dzieła...just a word... Tym razem ból nie był już tak krzepiący. Nic bowiem nie było w stanie zagłuszyć krzyku mojego serca rozłamanego na tysiące kawałków. Ono krzyczało, bo kochało ale miłością niedocenianą...

...till you bring...

Doszliśmy z Zaynem do punktu, w którym kłóciliśmy się o najmniejsze rzeczy. Tak było i tym razem. Przyszedłem do domu z zakupami i zastałem Malika na kanapie w salonie z butelką Jacka Danielsa. Od razu zacząłem mówić mu o tym, że mi obiecał, że jest pieperzonym kłamcą. Wyzwałem go od najgorszych. Uciekłem do pokoju, a Mulat wpadł w jakąś furię. Pierwszy raz w życiu bałem się mojego chłopaka. Zaczął na mnie krzyczeć, rzucać różnymi rzeczami. Płakałem. Prosiłem go żeby przestał, ale on mnie nie słuchał. Powiedziałem w końcu że jest alkoholikiem i musi się leczyć. Wtedy stało się coś czego zupełnie się nie spodziewałem. Zayn mnie uderzył. Jego siarczysty policzek złączył nas w długim spojrzeniu. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy, byłem zawiedziony i najzwyczajniej w świecie się bałem. Łzy ciekły po mojej twarzy zostawiając na niej mokre smugi. Bardziej niż policzek zabolało mnie to że w brązowych tęczówkach chłopaka było tylko zdezorientowanie. Wstałem powoli, odsunąłem się od napastnika i po raz kolejny schowałem się w łazience. Wychodząc z pokoju usłyszałem za sobą tylko ciche 'ja nie wiem co się stało, przepraszam'. Będąc z Zaynem słowo przepraszam straciło dla mnie jakąkolwiek wartość. Sięgnąłem do szafki po jedyną rzecz, która mogła ukoić chociaż odrobinę ból spowodowany zachowaniem osoby, którą tak bardzo kochałem. Mimo wszystko. Zawsze zrobił bym dla niego wszystko. Chłód błyszczącego ostrza wyrywał mnie z letargu, ale tylko na chwilę. Kolejne cięcia dawały jakiś wewnętrzny spokój. Gęsta szkarłatna ciecz mozolnie spływała po moim przegubie, nadgarstku i kończyła swą podróż spływając po moich palcach wprost na podłogę. Jeszcze ostatnie dotknięcie żyletki i kolejna część mojego życiowego drogowskazu będzie skończona...till you bring... Mój smutek spowodowany tą sytuacją był wręcz niewyobrażalny. Spojrzałem w lustro zobaczyłem tylko czerwony odcisk ręki Zayna na policzku. Tylko to...

Wspomnienie uderzyły we mnie gdy tylko wziąłem do ręki kilkucentymetrowy kawałek metalu, który przez ostatni miesiąc dawał mi częściowe ukojenie. Dzisiaj postanowiłem ostatecznie zakończyć to co tworzyłem przez poprzednie trzy cięcia. Byłem już wyczerpany psychicznie. Byłem jak liść który opadł z drzewa, skazany na wiatr i to gdzie on go poniesie. Moim wiatrem był Zayn. Moja miłość do niego była chora. Nie potrafiłem od niego odejść, choć wiele razy próbowałem. Doszukiwałem się w pamięci też tych dobrych wspomnień. Stwierdziłem ostatecznie, że przez ostatni czas takich nie było. Ciągłe kłótnie i sprzeczki dawały mi do zrozumienia, że jedyną opcją, aby uwolnić się z mojego niezdrowego dla psychiki i ciała uzależnienia jest, śmierć. Przyłożyłem ostrze do ciała tym razem ból był wręcz nieodczuwalny. Może już się przyzwyczaiłem do cierpienia. Może mi Niallowi Horanowi dane było tylko cierpieć? Rany krwawiły bardziej niż zwykle. Do tych czas gęsta i leniwie płynąca ciecz, stała się wręcz wodnista i szybko spływała po mojej ręce. Czułem się coraz słabszy. Wiedziałem, że muszę skończyć co zacząłem...them to life. Moje powieki stały się nagle nieprawdopodobnie ciężkie. Obraz rozmywał się od łez. Byłem zmęczony, zmęczony życiem. Zmęczony miłością. Zmęczony proszeniem się o miłość. Przegrałem walkę z własnym ciałem. Zamknąłem oczy, by przekonać się o miłości. Zamknąłem oczy, by ich więcej nie otworzyć.

______________________________________________________________

Kocham Tego imagina, to jedna z niewielu rzeczy jaką napisałam i mi się podoba. <3 
Mam nadzieję że Wam też. :) 

Maaluutkaax33


Imagin- Harry


Znowu się pokłóciliście. Masz go już dość. Jego i jego humorków. Tego gwiazdorzenia. Irytuje Cię to, że on myśli że wszystko mu wolno bo jest idolem tysięcy nastolatek. Zdradza Cię na każdym kroku, na każdym wyjeździe. Ale Ty zawsze mu wybaczasz, bo go kochasz. Ale tego wieczora czara goryczy się przelała. Byliście razem w klubie, a on jak gdyby nigdy nic między wami nie było zaczął się obściskiwać z jakąś laką. Patrzyłaś na nich ze łzami w oczach przez dobre parę minut. W końcu Cię zauważył. Spojrzałaś z pogardą w jego zielone oczy i wybiegłaś przed klub. Pobiegł za Tobą.
- [T.I], kochanie poczekaj! - krzyczał, ale go nie słuchałaś
- Odpieprz się! - krzyknęłaś tylko i szłaś przed siebie. Ale on nie dawał za wygraną
- No, ale o co Ci chodzi? Przecież wiesz, że to nic nie znaczyło! Pogadaj ze mną! - prosił
Gwałtownie się zatrzymałaś.
- Mam Cię dosyć Styles! Zdradzasz mnie kiedy tylko możesz! Gwiazdorzysz! Myślisz, że jak jesteś sławny to wszystko Ci wolno?! Że możesz ranić ludzi i się nimi bawić, a oni będę udawali, że nic się nie dzieje, bo Ty jesteś wielki pan Harry Styles?! Jesteś zapatrzonym w siebie gnojkiem! - patrzyłaś mu prosto w w oczy. Kochałaś go i zarazem nienawidziłaś za to jaki jest. Chłopak patrzył na Ciebie tępym wzrokiem. Uderzyłaś w jego czuły punkt. Wiedział, że to już koniec. Że nadużył Twojego serca i właśnie je stracił.
- Kocham Cię - tylko tyle był w stanie Ci powiedzieć
- Nie wierzę w to. To są tylko puste słowa. Harry to koniec. Nie chcę Cię więcej widzieć - powiedziałaś oschle, odwróciłaś się i odeszłaś zostawiając zdezorientowanego lokersa za plecami..

---- tydzień później ----

Od tego co się wydarzyło przed klubem minął tydzień. Harry próbował się z Tobą skontaktować. Ciągle dzwonił, ale go odrzucałaś. Pisał, że Cię kocha i dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego jak Ciebie ranił i że chce to wszytko naprawić, że za Tobą tęskni i teraz naprawdę wie jak bardzo byłaś mu potrzeba i ważna dla niego. Pisał, że jego życie straciło dla niego jakikolwiek sens. Błagał Cię o spotkanie lub jakąkolwiek rozmowę, ale Ty się nie zgadzałaś. Wiedziałaś, że jak zacząłby Cię przepraszać i mówić, że Cię kocha to uległabyś mu jak zawsze. Siedziałaś na parapecie w swoim pokoju z kubkiem gorącej czekolady w rękach i patrzyłaś w bezchmurne niebo. Był piękny letni dzień. Z zamyślenia wyrwał Cię dźwięk muzyki i czyjś smutny śpiew. Poznałaś ten głos od razu. Spojrzałaś w dół. W Twoim ogrodzie stał Harry. Patrzył tęskno w Twoje okno i śpiewał piosenkę, którą sam dla Ciebie napisał. Wasze oczy się spotkały. Widziałaś w jego oczach, że mu zależy. Zeszłaś z parapetu i zbiegłaś na dół. Wyszłaś do ogrodu. Harry stał tam i dalej śpiewał, myślał że odeszłaś bo nie chciałaś go słuchać. Kiedy Cię zobaczył w jego oczach pojawiła się iskierka nadziei i radości. Stałaś kilka metrów od niego.
- Przepraszam. Wiem, że zachowywałem się jak najgorszy gnój i że nie zasłużyłem na Ciebie, ani na Twoją miłość, ale proszę Cię [T.I] nie patrz już tak na mnie. Twoje oczy pełne wyrzutu do mnie i pokazujące mi jak bardzo Cię zraniłem śniły mi się co noc. Nawet nie wiesz jak bardzo nienawidzę siebie za to jaki dla Ciebie byłem. Nie mogę sobie spojrzeć w oczy... Kocham Cię. Kocham jak nikogo nigdy! Nie mogę bez Ciebie wytrzymać. Przysięgam Ci, że nigdy nie spojrzę już na żadną inną dziewczynę, ale daj mi ostatnią szansę - mówił ze łzami w oczach, a Ty słuchałaś go bardzo dokładnie
- To cięgle są słowa, a ja nie wiem czy potrafię... - nie mogłaś dokończyć bo Harry wpił się w Twoje usta. Całował Cię namiętnie i delikatnie jednocześnie. Wkładał w to tyle uczucia jakby chciał Ci wynagrodzić wszystko co zrobił. Na początku nie odwzajemniałaś pocałunku, ale w końcu uległaś.
- A teraz już wiesz? - zapytał odsuwając się tylko na klika centymetrów - Kocham Cię [T.I]
- Też Cię kocham, ale jeśli jeszcze raz mnie zdradzisz to możesz o mnie zapomnieć - powiedziałaś, a on przytulił Cię mocno
Od tamtej pory Harry zmienił się nie do poznania. Byliście najszczęśliwszą parą jaką widział świat. Po kilku miesiącach Harry Ci się oświadczył, a Ty oczywiście się zgodziłaś.

____________________________________________________________

Hope u like it. <3 

Maaluutkaax33



Notka organizacyjna. :)

A więc, witam na moim nowym blogu! :D
Będą się tu pojawiać moje imaginy, o One Direction oczywiście. Kilka już wcześniej dodałam na YMMHR, ale stwierdziłam, że nie będę mieszać opowiadania z innymi rzeczami. Dlatego powstał ten blog. :) 
W komentarzach pod postami możecie pisać swoje opinie (o co bardzo Was proszę.), ale również z kim chciałybyście przeczytać imagina i jakiego (smutny, wesoły, +18, bromance, itd..), a ja postaram się takiego dla Was napisać. :) 

Imaginy z YMMHR wrzucę też tutaj i to jeszcze dzisiaj, a w najbliższym czasie pojawi się coś nowego. Jestem w trakcie pisania 4 imaginów więc będzie co czytać. 

Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu to co będę pisać. : )

Maaluutkaax33